-Cara! Do auta! Wracasz do domu!- gdy
to usłyszałam automatycznie schowałam się za Zayna. Nie wiem
dlaczego, może dawał mi poczucie bezpieczeństwa, a może po prostu
chciałam się kryć przed rozwścieczoną mamą. Chłopak spojrzał
na nią i na mnie, zaczął jej tłumaczyć że ja nie chce nigdzie
jechać. Niestety z marnym skutkiem, chwyciła mnie za ramię i
zaczęła ciągnąć do samochodu w ostatniej chwili się wyrwałam.
Nawrzeszczała na mnie i odjechała.
-Przepraszam Zayn ja nie...-przerwał
mi w połowie zdania.
-Nie przepraszaj- był taki opiekuńczy
i miły dla mnie, na jego miejscu nie wiem jakbym się zachowała
gdyby matka jego... jego dziewczyny, chyba mogę się tak nazwać,
wparowała na jego ogródek i robiła taką afere. Moję rozmyślania
przerwał SMS od Natana
-Zupełnie zapomniałam że mam próbę-
Zayn popatrzył na mnie ze zdziwieniem
-Jaką próbę?
-Zespołu Natana, ich wokalistka się
rozchorowała i miałam ją zastąpić.- Wywrócił tylko oczami
-Gdzie to jest, zawiozę cię.- Podałam
mu adres. Po jakiś 15 minutach dojechaliśmy na miejsce. W ciąż
martwiłam się moją matką i tym co się wokół mnie działo.
Uśmiechnęłam się gdy wysiadaliśmy z auta.
-Tylko, Natan cie raczej nie polubi.-
Spojrzał na mnie zdziwiony, no tak pan idealny chyba oczekuję że
wszyscy będą go uwielbiać, ale Natan był inny i na sto procent
nie polubił by go. W sumie to on i Natan nie wiele się różnili,
obaj byli dumni i sądzili że są najlepsi. Tylko jedno było inne.
Orientacja seksualna, Zayn lubił zabawiać się z dziewczynami i
świetnie mu to wychodziło, a mój kochany przyjaciel Natan raczej
wolał chłopaków, był zwyczajnie gejem. Mi to nie przeszkadzało,
ale nie wiedziałam jak mu to wyjaśnić by go o nic nie osądzał.
Po chwili nie wytrzymałam i powiedziałam prawdę, zareagował
inaczej niż sądziłam. Wcale go nie krytykował, zachował się
zupełnie naturalnie. Po chwili byliśmy w wielkiej sali. Przytuliłam
członków zespołu na przywitanie co wyraźnie nie spodobało się
mojemu towarzyszowi. Ben, perkusista dał mi gitarę elektryczną.
Gitara i mikrofon to był mój świat. Zayn usiadł na krześle i
patrzył jak przebiega próba, wszystko było dobrze dopóki nie
stało się to czego aż tak się obawiała. Kochany jak zwykle Natan
musiał doczepić się do Zayna, skończyło się na tym że zaczęli
śpiewać i dowodzić który jest lepszy, ja i reszta kapeli
zaczęliśmy się z nich śmiać. Palanty... tylko to przychodziło
mi do głowy. Obaj uwielbiają rywalizację. Po jakiś dwudziestu
minutach odciągnęłam ich od siebie i wyszłam z Zaynem.
-Jedziemy do domu? Jestem zmęczony-
rzucił. W sumie to ja też byłam już troszkę zmęczona. Zgodziłam
sie na jego propozycję. W domu zjedliśmy małą kolację, wzięłam
szybki prysznic i przybrałam się w piżamę. On leżał już
rozwalony w samych bokserkach w sypialni. Położyłam się obok.
-Podobno wygodniej śpi się w samej
bieliźnie.-Co to miało znaczyć? Czasami zastanawiam się dlaczego
ja to robię, te jego teksty. O co mu chodzi?
-Czy coś mi sugerujesz?-Spojrzał na
mnie ze swoim głupim uśmieszkiem.
-Za bardzo się zakrywasz, jesteś taka
śliczna.-Chyba jestem głucha, co on przed chwilą powiedział?!
Rozumiem wszystko, ale czy on ma na pewno dobrze w głowie?
-Aha i jeszcze jedno
księżniczko.-zrobił krótką pauzę- Jutro zabieram cię do
fryzjera- ON zabiera MNIE do fryzjera? Coś z nim nie tak? Boję się
chodzić do fryzjera, jeszcze odetnie mi ucho, albo coś.
-Nie chce. Dlaczego chce żebym miała
inną fryzurę?-Nie podoba mu się moja fryzura? Co ze mną jest
kurwa nie tak że ja z nim w ogóle rozmawiam, że ja z nim mieszkam!
-Lubie tak. Nie że mi sie nie
podobasz, zwyczajnie lubię jak dziewczyna zmienia fryzurę. Kiedy
ostatnio coś zmieniłaś?- no tak, teraz będzie robił wywiad. W
sumie to dawno czegoś nie zmieniłam jeśli chodzi o wygląd. Jednak
moje życie przekręciło się o sto osiemdziesiąt stopni.
-Wygląd dawno temu. Za to moje życie
bardzo się zmieniło.- Zaczęłam kreślić kółka na jego torsie,
od razu wymalował mu się na twarzy ten jego uśmieszek którego
szczerze nienawidziłam. Wiedziałam że zaraz powie coś głupiego,
była to jedynie kwestia czasu.
-Idź spać, jak na razie to co robisz
nie ma nic wspólnego ze snem.-westchnęłam głośno, nadopiekuńczy
rodzic się znalazł.
-Dobrze, tatusiu!-widać było po nim
że znakomicie się bawi irytując mnie.
-Marsz spać, bo inaczej...- to mimo
wszystko brzmiało groźnie, kiedy chciał potrafił być stanowczy.
-A co? Zbijesz mnie?-syknęłam, a Zayn
tylko spojrzał na otwartą szafkę z ubraniami z której wystawał
czarny pasek do spodni. Troszeczkę mnie to przeraziło, ale on nie
potrafiłby mnie skrzywdzić.
-Mam taki jeden pasek i nie zawaham się
go użyć.-Chwilkę później znalazłam się pod Zaynem który
najwyraźniej chciał mnie zapędzić do spania. Musnęłam lekko
jego usta.
-Nie ładnie tatusiu.-Mrugnął do mnie
i odwzajemnił pocałunek.
-Spać!-chwilkę jeszcze rozmawialiśmy o tym co będziemy robić
jutro i stwierdziliśmy że pójdziemy po fryzjerze do ZOO.
Przepraszam za opóźnienia. Nie wiem czy blog zostanie kontynuowany ponieważ nie dodajecie komentarzy i rozważam usunięcie go Jeśli
to czytasz, proszę skomentuj. To dla mnie duża motywacja
świetny rozdział. Czekam na następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział zreszta jak wszystkie ;) z niecierplioscia czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń