poniedziałek, 6 stycznia 2014

Rozdział 6

-Cara! Do auta! Wracasz do domu!- gdy to usłyszałam automatycznie schowałam się za Zayna. Nie wiem dlaczego, może dawał mi poczucie bezpieczeństwa, a może po prostu chciałam się kryć przed rozwścieczoną mamą. Chłopak spojrzał na nią i na mnie, zaczął jej tłumaczyć że ja nie chce nigdzie jechać. Niestety z marnym skutkiem, chwyciła mnie za ramię i zaczęła ciągnąć do samochodu w ostatniej chwili się wyrwałam. Nawrzeszczała na mnie i odjechała.
-Przepraszam Zayn ja nie...-przerwał mi w połowie zdania.
-Nie przepraszaj- był taki opiekuńczy i miły dla mnie, na jego miejscu nie wiem jakbym się zachowała gdyby matka jego... jego dziewczyny, chyba mogę się tak nazwać, wparowała na jego ogródek i robiła taką afere. Moję rozmyślania przerwał SMS od Natana


-Zupełnie zapomniałam że mam próbę- Zayn popatrzył na mnie ze zdziwieniem
-Jaką próbę?
-Zespołu Natana, ich wokalistka się rozchorowała i miałam ją zastąpić.- Wywrócił tylko oczami
-Gdzie to jest, zawiozę cię.- Podałam mu adres. Po jakiś 15 minutach dojechaliśmy na miejsce. W ciąż martwiłam się moją matką i tym co się wokół mnie działo. Uśmiechnęłam się gdy wysiadaliśmy z auta.
-Tylko, Natan cie raczej nie polubi.- Spojrzał na mnie zdziwiony, no tak pan idealny chyba oczekuję że wszyscy będą go uwielbiać, ale Natan był inny i na sto procent nie polubił by go. W sumie to on i Natan nie wiele się różnili, obaj byli dumni i sądzili że są najlepsi. Tylko jedno było inne. Orientacja seksualna, Zayn lubił zabawiać się z dziewczynami i świetnie mu to wychodziło, a mój kochany przyjaciel Natan raczej wolał chłopaków, był zwyczajnie gejem. Mi to nie przeszkadzało, ale nie wiedziałam jak mu to wyjaśnić by go o nic nie osądzał. Po chwili nie wytrzymałam i powiedziałam prawdę, zareagował inaczej niż sądziłam. Wcale go nie krytykował, zachował się zupełnie naturalnie. Po chwili byliśmy w wielkiej sali. Przytuliłam członków zespołu na przywitanie co wyraźnie nie spodobało się mojemu towarzyszowi. Ben, perkusista dał mi gitarę elektryczną. Gitara i mikrofon to był mój świat. Zayn usiadł na krześle i patrzył jak przebiega próba, wszystko było dobrze dopóki nie stało się to czego aż tak się obawiała. Kochany jak zwykle Natan musiał doczepić się do Zayna, skończyło się na tym że zaczęli śpiewać i dowodzić który jest lepszy, ja i reszta kapeli zaczęliśmy się z nich śmiać. Palanty... tylko to przychodziło mi do głowy. Obaj uwielbiają rywalizację. Po jakiś dwudziestu minutach odciągnęłam ich od siebie i wyszłam z Zaynem.
-Jedziemy do domu? Jestem zmęczony- rzucił. W sumie to ja też byłam już troszkę zmęczona. Zgodziłam sie na jego propozycję. W domu zjedliśmy małą kolację, wzięłam szybki prysznic i przybrałam się w piżamę. On leżał już rozwalony w samych bokserkach w sypialni. Położyłam się obok.
-Podobno wygodniej śpi się w samej bieliźnie.-Co to miało znaczyć? Czasami zastanawiam się dlaczego ja to robię, te jego teksty. O co mu chodzi?
-Czy coś mi sugerujesz?-Spojrzał na mnie ze swoim głupim uśmieszkiem.
-Za bardzo się zakrywasz, jesteś taka śliczna.-Chyba jestem głucha, co on przed chwilą powiedział?! Rozumiem wszystko, ale czy on ma na pewno dobrze w głowie?
-Aha i jeszcze jedno księżniczko.-zrobił krótką pauzę- Jutro zabieram cię do fryzjera- ON zabiera MNIE do fryzjera? Coś z nim nie tak? Boję się chodzić do fryzjera, jeszcze odetnie mi ucho, albo coś.
-Nie chce. Dlaczego chce żebym miała inną fryzurę?-Nie podoba mu się moja fryzura? Co ze mną jest kurwa nie tak że ja z nim w ogóle rozmawiam, że ja z nim mieszkam!
-Lubie tak. Nie że mi sie nie podobasz, zwyczajnie lubię jak dziewczyna zmienia fryzurę. Kiedy ostatnio coś zmieniłaś?- no tak, teraz będzie robił wywiad. W sumie to dawno czegoś nie zmieniłam jeśli chodzi o wygląd. Jednak moje życie przekręciło się o sto osiemdziesiąt stopni.
-Wygląd dawno temu. Za to moje życie bardzo się zmieniło.- Zaczęłam kreślić kółka na jego torsie, od razu wymalował mu się na twarzy ten jego uśmieszek którego szczerze nienawidziłam. Wiedziałam że zaraz powie coś głupiego, była to jedynie kwestia czasu.
-Idź spać, jak na razie to co robisz nie ma nic wspólnego ze snem.-westchnęłam głośno, nadopiekuńczy rodzic się znalazł.
-Dobrze, tatusiu!-widać było po nim że znakomicie się bawi irytując mnie.
-Marsz spać, bo inaczej...- to mimo wszystko brzmiało groźnie, kiedy chciał potrafił być stanowczy.
-A co? Zbijesz mnie?-syknęłam, a Zayn tylko spojrzał na otwartą szafkę z ubraniami z której wystawał czarny pasek do spodni. Troszeczkę mnie to przeraziło, ale on nie potrafiłby mnie skrzywdzić.
-Mam taki jeden pasek i nie zawaham się go użyć.-Chwilkę później znalazłam się pod Zaynem który najwyraźniej chciał mnie zapędzić do spania. Musnęłam lekko jego usta.
-Nie ładnie tatusiu.-Mrugnął do mnie i odwzajemnił pocałunek.
-Spać!-chwilkę jeszcze rozmawialiśmy o tym co będziemy robić jutro i stwierdziliśmy że pójdziemy po fryzjerze do ZOO.
Przepraszam za opóźnienia. Nie wiem czy blog zostanie kontynuowany ponieważ nie dodajecie komentarzy i rozważam usunięcie go Jeśli to czytasz, proszę skomentuj. To dla mnie duża motywacja

3 komentarze:

  1. świetny rozdział. Czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział zreszta jak wszystkie ;) z niecierplioscia czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń